Obraz naszych jezdni po zimie przypomina ser szwajcarski – zdążyliśmy się do tego już przyzwyczaić. Niesłusznie twierdzi się jednak, że za dziury w asfalcie odpowiada mróz i woda. W rzeczywistości nie sama woda, ale sól drogowa, która zawarta w błocie śniegowym wnika w uszkodzony asfalt. Woda odparowuje, a sól ponownie zamienia się w kryształy, które dosłownie rozsadzają asfalt od środka.
Na zmianę środków do odśnieżania mamy mniejszy wpływ, jednak dziury trzeba załatać. Nawierzchnia, gdzie występuje dziura na dziurze zazwyczaj wymaga sprowadzenia ekipy z walcem, by wylała i wyrównała gorącą masą asfaltową. Natomiast, przy niewielkiej ilości ubytków można zrezygnować z ciężkiego sprzętu i wysokich temperatur.
Masy asfaltowe na zimno wymagają właściwie tylko ubijaka ręcznego, dzięki któremu materiał wstępnie się zagęści. Reszty dokona się dzięki przejeżdżającym samochodom, bo siła nacisku dodatkowo utwardzi nawierzchnię.
Asfalt na zimno różni się jakością i ceną.
Do szybkich i tanich napraw stosuje się standardową masę asfaltową w workach
Jeśli jednak zależy nam żeby naprawa była na lata warto zainwestować w mieszanki asfaltowe w wiadrach, które mają dodatkowe polimery wzmacniające. Jego trwałość jest taka, że z biegiem czasu na około wykrusza się stary asfalt, a łata z dobrej mieszanki pozostaje.